Dzieci lubią zwierzęta, prawda? A co, jeśli któreś nie bardzo?
Z takiego założenia wychodzi David Baddiel, autor książki „Zwierzochłopiec. Dzikie życie Malcolma”, którą ostatnio czytamy z dziećmi.
Malcolm jest dość sceptyczny wobec zwierząt – być może związek z tym ma ogromna (przesadna?) miłość do zwierząt jego rodziny. Mają wiele zwierząt, różnych wielkości i gatunków, a na ostatnie urodziny Malcolm dostaje… szynszylę. A tak marzył o nowym komputerze!
Kiedy Malcolm trafia z klasą na wycieczkę na farmę, zbyt długo wpatruje się w oczy pewnego – jak twierdzą jego właściciele: gadającego – kozła. To wystarczy, by niedługo potem Malcolm odrodził się w ciele… żółwia! W tym momencie Malcolm zaczyna rozumieć co to znaczy być zwierzęciem i jaki jest los naszych „braci mniejszych”.
Książka Baddiela jest dobrze napisana, pełna akcji, prędkości, nieźle też przełożona na język polski. To taka lektura, przy której czytający rodzice bawią się nie gorzej od słuchających dzieci. Jeszcze zostało nam trochę stron do końca, ale już teraz możemy polecić z czystym sumieniem: wciąga!