Kilka osób już od dawna zachwalało mi tę wystawę, jeszcze jak była w Warszawie. W dodatku ostatnio Tolek zaczął wypytywać o Titanica. Chyba też nieprzypadkowo. Poszliśmy i nie mamy czego żałować.
Już na wejściu każde z nas dostało replikę biletu pokładowego pasażera. Na końcu mogliśmy się sprawdzić, czy udało nam się przetrwać rejs odnajdując „swoje” nazwisko na tablicy ogłoszeń. Z wystawy można się dowiedzieć naprawdę wiele: kim byli ludzie płynący na statku, jak wyglądało wnętrze Titanica, co jedzono w pierwszej, a co w trzeciej klasie, czy jakiej słuchano muzyki. Zobaczymy też mnóstwo ciekawych artefaktów. Bardzo pomocne przy zwiedzaniu z dziećmi są rozdawane przy wejściu „słuchawki” dzięki którym każdy może spokojnie odsłuchać informacji o większości eksponatów i poznać kontekst historyczny poszczególnych wydarzeń. Co więcej, możemy dotknąć góry lodowej – szał!
Tragiczna historia dziewiczego rejsu do dziś rozpala wyobraźnię. Jak to się stało, że praktycznie niezatapialny parowiec poszedł na dno podczas swojej pierwszej żeglugi?
