„W głowie się nie mieści” – ta oskarowa produkcja szturmem zdobyła serca zarówno dzieci, jak i zdecydowanie starszych widzów. Motywem przewodnim animacji jest pokazanie, jak uczucia rządzą naszym umysłem w najbardziej burzliwym okresie życia, czyli w okresie dorastania.
W roli głównej pięć spersonalizowanych uczuć: Radość, Gniew, Strach, Smutek i Odraza. Riley nie jest świadoma ich obecności, bowiem kryją się one w znajdującym się w mózgu miejscu nazywanym Centrum Dowodzenia, skąd kierują jej zachowaniem. W dotychczas szczęśliwym życiu Riley to Radość decydowała o zachowaniu dziewczynki. Co jednak, jeśli główna bohaterka wraz z rodziną przeprowadzi się do innego miasta? Jakie trudność pojawią się wraz z adaptacją w nowym otoczeniu? A jeśli do tego, na skutek niefortunnych okoliczności, Smutek i Radość zostaną wyrzucone z Centrum Dowodzenia i zgubią się w nieznanych zakamarkach umysłu, zaś kontrolę nad zachowaniem dziewczynki przejmą Gniew, Strach i Odraza?
Animacja w przystępny sposób odkrywa przed maluchami tajniki działania ludzkiej psychiki – do produkcji filmu zaangażowano bowiem sztab psychologów. Dzieci mogą dowiedzieć się, jakie mechanizmy rządzą na przykład ludzką pamięcią i jak emocje wpływają na nasze decyzje. Bajka obfituje w przygody, które śledzimy jako zewnętrzni widzowie oraz przez pryzmat decyzji (czasami bardzo niespodziewanych) z centrum dowodzenia. Całość okraszona została solidną dawką inteligentnego humoru.
„W głowie się nie mieści” to propozycja wspólnego, rodzinnego seansu, który zaciekawi każde pokolenie.
Jedyną, słabą stroną filmu, jest animacja. Komputerowa estetyka pozostawia wiele do życzenia.