Kiedy pierwszy raz zobaczyłem, zwiastun filmu animowanego “Vaiana: Skarb Oceanu”, wiedziałem że muszę go zobaczyć. Co mnie tak przyciągnęło do tej animacji, nie wiem, może świetne tańce czy na oko hawajska kultura (jakby z elementami australijsko-nowozelandzkimi?). W końcu udało się nam dostać “Vaianę”, wyszła z polskim dubbingiem na DVD – i był to strzał w dziesiątkę. Ten film od wielu konkurentów odróżnia się głównie estetycznie. Historia dojrzewania młodej księżniczki (czy może córki wodza) nie jest niczym nowym, w sumie to jeden z najpopularniejszych tropów w tzw. bajkach dla dzieci, i nie bez powodu. Dojrzewanie nie jest łatwie, a wejście w dorosłość wiąże się też z niebezpieczeństwami. W “Vaianie” plemię mieszka na rajskiej wyspie, którą jednak zaczyna toczyć dziwna zaraza, fatum uderzające z powodu pewnego przewinienia sprzed wieków (brzmi znajomo?). Raj staje się pułapką, kiedy wszystkie drzewa kokosowe wydają zatrute owoce, a z rafy znikają wszystkie ryby. Wyspa zaczyna się czernić, przybierać inne barwy, i to zmusza bohaterkę do wyruszenia w nieznane, niebezpieczne wody. W filmie lęk wiążący się z dojrzewaniem przedstawiono jako wyprawę poza rafę, na głębokie morze, które jest ciemniejsze niż błękitna woda wokół wyspy, na które trzeba się przedostać przez wysokie fale. Ale też niebezpieczeństwo niesie z sobą obietnicę czegoś ekscytującego i to właśnie ona od dziecka kieruje wzrok bohaterki w stronę głębokiej wody. Vaiana musi oddać pewien przedmiot istocie (miejscu?), z której został skradziony przed wiekami przez półboga Mauiego. Musi jednak wcześniej go odnaleźć. Maui okazuje się arogancką i żądną chwały wersją Prometeusza, który przyniósł ludziom ogień. Tak samo widzi Maui swoją misję na ziemi, sam zresztą jest obarczony trudną przeszłością, o której nie powiem nic więcej, bo warto odkryć ją w filmie.
Jak się skończy ich podróż i co ich spotka po drodze – to wszystko trzeba zobaczyć. Także dlatego, by samemu poznać piękne metody jakimi ta opowieść jest opowiadana – momentami jakość animacji powala, wielość barw takoż, morze błyszczy, świeci, czerni się, wzrasta i opada, złoto złoci ściany grot, słowem jest pięknie. Największe jednak pochwały powinni zebrać autorzy piosenek, które są po prostu doskonałe. Dwie z nich, “Drobnostka” (w polskiej wersji świetnie zaśpiewana przez Igora Kwiatkowskiego) i “Błyszczeć” (w arcydzielnym wykonaniu Macieja Maleńczuka i, co bardzo ważne, w obłędnie dobrym przekładzie na j. polski Michała Wojnarowskiego), są tak świetne, że kilka razy puszczałem je sobie np. będąc w pracy, a nigdy wcześniej nie robiłem tego w przypadku żadnych piosenek z jakichkolwiek, nie tylko animowanych, filmów. Oglądajcie “Vaianę”, bo jest piękna i dostarcza całych ton frajdy i wielkiej satysfakcji nawet dla wymagającego oka (i ucha!)!