Stanowisko dyrektora artystycznego nowojorskiej agencji reklamowej nie uczyni z nikogo mieszkańca wyobraźni. Co innego tworzenie książek dla dzieci, o czym wie Eric Carle.
Urodzony w 1929 roku amerykański ilustrator i autor książek dla dzieci przebył drogę, której zakręty znamy z podobnych historii. Przyjechał do Nowego Jorku z czterdziestoma dolarami w kieszeni, znalazł pracę jako grafik w dziale reklamy The New York Times’a, został dyrektorem artystycznym cenionej agencji reklamowej.
To jednak wydana w 1969 roku „Bardzo głodna gąsienica” zrobiła z niego uczestnika dzieciństwa kilku pokoleń mieszkańców kilkudziesięciu krajów. Książka została wydana w ponad sześćdziesięciu przekładach, sprzedano ponad pięćdziesiąt milionów egzemplarzy na całym świecie.
Carle napisał i zilustrował około siedemdziesięciu książek dla dzieci, które z daleka można rozpoznać dzięki jego wyrazistemu stylowi: soczysty kolor, figury wyglądające jak wycinanki i, last but not least, zabawa z samą formą książki. Już w „Bardzo głodnej gąsienicy” mamy więc na kolejnych utwardzanych stronach zmieniającą się szerokość stron czy dziury w samych stronach, wykorzystane z obu zresztą stron jako fragment opowieści. Wyróżniłbym jeszcze u Carle’a mocne, energiczne pociągnięcia raczej solidnym, grubym pędzlem i mamy, mnie więcej, odmalowany styl jego ilustracji.
Być może to prostota tak działa na dzieci, ale trzeba przyznać, że nasze „Bardzo głodną gąsienicę” czytały kilkadziesiąt, jeśli nie więcej, razy. Historia żarłocznej gąsienicy, która każdego kolejnego dnia tygodnia coraz bardziej się objada, by następnie zmienić się w barwnego motyla, pobudza wyobraźnię Tolka i Kaliny.
Zdecydowaliśmy się na kupno kilku pozycji Carle’a dostępnych w języki polskim dzięki wydawnictwu Tatarak. Mamy więc „Biedronkę”, która w napoleonowym kapeluszu szuka na łące przeciwnika do walki, a my razem z upływem czasu w tej historii możemy uczyć dzieci odczytywania godziny na zegarze wskazówkowym; mamy „Pajączka” nieustannie wyjącego sieć, mimo namów zwierząt by się z nimi pobawił. Mamy też książki z serii „Moja pierwsza książka o…”: „liczbach”, „słowach”, „kolorach”, których zawartości tłumaczyć nie trzeba. Jedną z najciekawszych jest „Od stóp do głów” w której dziecko od różnych zwierząt uczy się wydawania dziwnych dźwięków i zabawnej gestykulacji – to szalenie interaktywna książeczka, podczas lektury której będziecie musieli drapać się po głowie jak goryl czy pełznąć jak krokodyl – dzieci to uwielbiają.
Jedną z bardziej znanych książek ilustrowanych Carle’a jest napisana wespół z Billem Martinem Jr. „Miś patrzy!”, w której nie tylko miś patrzy, ale robią to także żaba, kaczka, koń czy karaś – to kolejna książka mogąca służyć nauce kolorów. Mamy wreszcie „Czy chcesz być moim przyjacielem?” o małej myszce, która w nie do końca sprzyjających okolicznościach szuka, no cóż, przyjaciela. Fukają na nią wszystkie zwierzęta: lis, sowa, paw czy małpa, wreszcie odnajduje podobną sobie myszkę, która zgadza się zostać przyjacielem głównej bohaterki. Można na kilka sposób zinterpretować przesłanie tej książeczki…
Nie ma wielkiego sensu rozpisywanie się o książkach Erika Carle’a – jak wiele picturebooków należy po prostu je chłonąć i albo się spodoba, albo nie. Szanse, że jednak tak, są znaczne –ponad 160 milionów książek sprzedanych na całym świecie: ta liczba mówi sama za siebie.