Kiedy już dowiecie się od swoich dzieci co im się przytrafiło tego dnia w przedszkolu, kto jak zachowywał się na kinderbalu, jakie kolejne wcielenia ma Ben 10 czy co wydarzyło się w trzecim sezonie „Łowcy trolli”, o czym będziecie rozmawiać z dziećmi?
Są takie chwile, kiedy my – rodzice – mamy czas, a dzieci nie są (już? Jeszcze?) nakręcone do wielkiej zabawy. Bardzo lubimy te chwile, bo wtedy możemy wspólnie porozmyślać. Zapytać głębiej, słuchać uważniej – o prawdziwych relacjach między dziećmi w przedszkolu czy na podwórku, o marzeniach, emocjach, blokadach i nieporozumieniach. To są najciekawsze rozmowy z naszymi dziećmi, kiedy poznajemy je lepiej, jesteśmy więc z nimi bliżej: w końcu dobrze się znamy!
Są i takie momenty, kiedy i my chcemy, i dzieci (szczególnie starsze, a może na razie: wyłącznie starsze) chcą zapytać o sprawy, które nie są częścią codziennych dyskusji: miłość, przyjaźń, śmierć, konflikt, co to znaczy żyć, co to znaczy zazdrościć i co ona robi zazdroszczącym, co znaczy być radosnym, szczęśliwym. Czasem brakuje nam wsparcia w tych rozmowach, przecież tak istotnych, a kto chciałby wypaść przed dzieckiem jak belfer, nauczyciel, wiedzący który naucza? Taka postać nie budzi zaufania, co innego kiedy myślimy wspólnie, towarzysząc naszym dzieciom.
„Dzieci filozofują” – Książki Oscara Brenifiera
Są książki, które są pomocne w takich poważnych dyskusjach, w których chcemy uniknąć patosu i sztuczności. To książki francuskiego filozofa Oscara Brenifiera z serii „co to takiego”, m. in. „Życie, co to takiego?” czy „Uczucia, co to takiego”?
Każda z nich zawiera kilka zagadnień takich jak np. miłość, dobro i zło, wolność. Brenifier nie udziela odpowiedzi, zawsze stawia pytanie, a do niego pytania towarzyszące, komplikujące pierwszą, zdawało by się, dość oczywistą odpowiedź. Sam, w rozmowie dla „Tygodnika Powszechnego” (https://www.tygodnikpowszechny.pl/nikt-sie-nie-rozesmial-22232), mówi:
„Kiedy się wie, to się nie filozofuje, bo jak się wie, nie zadaje się żadnych pytań. I tak filozofuję z dziećmi. Stawiam na przykład pytanie: „Skąd wiesz, że Twoi rodzice cię kochają?”. Miłości rodzicielskiej się przecież nie kwestionuje, no chyba że jest się wściekłym na swoich rodziców. Stawiam pytanie, ale nie daję odpowiedzi, tylko hipotezy. Treść moich książek jest drugorzędna, ważny jest proces, do udziału w którym zapraszam czytelnika.”
A jak mówi, tak robi – ważny jest proces, dlatego nie da się książek Brenifiera czytać – należy je przemyśleć, razem z dziećmi, przegadać, powykręcać, stworzyć nowe przykłady, kontrprzykłady. Słowem: pofilozofować.
Każda z książek jest świetnie zilustrowana, choć każda ma innego ilustratora (jedną z nich zilustrował znakomity Serge Bloch, o którym pisaliśmy tutaj: https://www.fajnedziecko.pl/wielkie-opowiesci/). Rozdziały kończą się pomocnym podsumowaniem, Brenifier nie zostawia nas więc na lodzie, pomaga zamknąć temat, przy okazji nie brzmiąc belfersko.
Te rozmowy, niespieszne i niezobowiązujące, dają nam najciekawszą wiedzę o małych ludziach, z którymi mieszkamy i którzy mają tak oryginalny sposób opowiadania świata.