W 1982 roku Jim Henson i Frank Oz dokonali przełomu w fantastyce filmowej, tworząc „Ciemny kryształ”. Skorzystali z rzadko już wtedy wykorzystywanej techniki lalkowej, która jednak okazała się idealnie spójna z estetyką świata i przedstawioną, mroczną historią o świecie będącym na krawędzi upadku. Film stał się klasykiem, a szczęśliwie jego dziesięcioodcinkowa kontynuacja trafiła na Netflix.I choć można było mieć obawy, czy da się zrobić porządną kontynuację tak nietypowego dzieła, szczególnie po czterdziestu kolejnych latach rozwoju technologii filmowej i zanikania mistrzów lalkarstwa, to jednak serial „Ciemny kryształ: Wiek buntu” sam z siebie może stać się klasykiem. Nie było to oczywiste tym bardziej, że kolejne produkcje Netflixa obniżają poziom, z jakim kojarzyliśmy tę markę. Dobrze, że zachowano pierwotną technikę, nawet jeśli momentami może trącić myszką – tym lepiej, nostalgia jest dziś w modzie, a my chętnie przyjmiemy każdą produkcję, która nie jest kolejnym klonem pixarowych animacji komputerowych.
Twórcy postanowili zatem trzymać się sprawdzonej metody, tworząc bohaterów z kukiełek. Są one, ich wygląd, stroje, ruch, bardzo sensualne, wyostrzone, a jednocześnie baśniowe, czy może raczej fantastyczne. To samo tyczy się świata – wirujące modele planet w wieży czarnoksiężniczki robią ogromne wrażenie, to samo ze światłem, barwami, budynkami, pojazdami – wszystko to jest po prostu doskonale spójne z estetyką mrocznej baśni. Jeśli graliście w którąś grę z serii „Myst” (którą w latach 90., trochę przedwcześnie według nas, w mediach głównego nurtu ogłoszono pierwszą poważną, arcydzielną grą), będziecie mieli mniej więcej pojęcie jak wygląda świat „Ciemnego kryształu”. Pod względem artystycznym jest dopracowany w każdym szczególe.
Nie chcemy zdradzać zbyt wiele z fabuły. Wystarczy, żebyście poznali planetę Thra, na której mieszka mniej lub bardziej szczęśliwy lud Gelflingów, o których dobrobyt dbają wyglądający jak ptaki wymyślone przez Hasiora Skeksowie, pilnujący dającego energię kryształu. Czy jednak ci drudzy rzeczywiście dbają o Gelflingów, a nie jedynie o siebie?
Historia pokazana w „Wieku buntu” poprzedza tę znaną z filmu z 1982 roku, dlatego serial można oglądać jako wstęp do klasyku sprzed dekad. Na koniec dodamy, że przed kilkoma dniami Netflix zapowiedział premierę drugiego sezonu „Ciemnego kryształu”. I dobrze!