„Nasza Planeta” to odpowiedź Netflixa na najlepszą serię filmów dokumentalnych o przyrodzie, jaka kiedykolwiek powstała, czyli „Planetę Ziemię”, dwusezonową produkcję BBC z narracją sir Davida Attenborough, światowej gwiazdy i autorytetu w sprawie przyrody i ochrony klimatycznej.
Netflix dobrze odrobił lekcję: nie tylko znaczna część ekipy kręcąca „Naszą Planetę” to ludzie odpowiedzialni za „Planetę Ziemię”, ale nawet narratorem – w wersji angielskiej – jest sir David, natomiast w wersji polskiej, co już jest pięknym ukłonem w stronę Polek i Polaków: oczywiście, Krystyna Czubówna!
Kolejne zadanie odrobione przez producenta to wzięcie poważnie krytyki, jaka pojawiła się po emisji „Planety Ziemi”: że tworząc tak obłędnie piękny obraz naszej planety, jej fauny i flory (a zdjęcia naprawdę są obłędne, a ten poziom udało się zachować w „Naszej Planecie” – zdjęcia wzburzonego morza to jest mistrzostwo godne malarstwa Turnera!), producenci ukrywają cenę, jaką przyroda płaci za działalność człowieka: malejąca liczba lasów tropikalnych, malejące tereny dostępne dla zwierząt w każdej strefie klimatycznej, zaśmiecone oceany. W „Naszej Planecie” widzimy więc także i ten brudny, ale przecież realny aspekt istnienia przyrody, uciekającej na coraz mniejsze tereny (czego symbolicznym już obrazem są spadające w przepaść morsy, gnieżdżące się na małej wysepce, bo lód wokół Arktyki już nie zamarza tak jak kiedyś…).
Siłą „Naszej Planety” są jednak zdjęcia oraz niesamowite zwierzęta, ich nieprawdopodobne zwyczaje i bogactwo. To taki dokument, który zupełnie jak „Planetę Ziemię”, ogląda się jak film sensacyjny, nie mogąc oderwać wzroku od tego piękna i niesamowitości. Niestety, kurczących się z każdym dniem…
Producenci na stronie www.ourplanet.com przygotowali szereg informacji o tym jaki wpływ człowiek ma na przyrodę i co można zrobić samemu, by chociaż trochę zniwelować negatywne jego aspekty. Warto uważnie obejrzeć te stronę i zamieszczone na niej materiały!