Piraci dobrej roboty i strofy o innych stworach

by fajnyrodzic

Kiedy zacząłem czytać dzieciom książkę Joanny Mueller, po pierwszym wersie: „Po co są wiersze?” mój syn od razu wykrzyknął: „Żeby nie marnować czasu!”. Niewiele słyszałem lepszych określeń poezji – tak, żeby nie marnować czasu! Nie (tylko) dlatego, że w skondensowanej formie wiersze potrafią w sobie zawierać całe światy, ale głównie dlatego, że czytanie poezji należy do tych rzadkich czynności, które rzeczywiście rzadko kiedy wydają się marnowaniem czasu.

Biuro Literackie wydało „książkę dla dzieci” chyba po raz pierwszy. Jedna z trzech czołowych polskich oficyn publikujących jeszcze poezję wchodzi jednak na rynek „książki dziecięcej” z przytupem! 

Wiersze, poematy, opowieści Joanny Mueller są najlepszą poezją „dla dzieci” powstałą tu i teraz, a nie tu, ale 80 lat temu, jaką czytałem. Z uporem używam cudzysłowu pisząc o książce dla dzieci, bo sam czytając ją miałem po prostu ogromną frajdę, nie widzę więc znaczącej różnicy między czytaniem przez dorosłych słynnej antologii Barańczaka „Fioletowa krowa”, a czytaniem „Piratów dobrej roboty”.

Nie bardzo jest miejsce na rozpisywanie się o poetyce, jednak jak przystało na wydawnictwo poetyckie ta stoi tu na najwyższym poziomie. Ogromną radość sprawią gry słów, aliteracje, wszelkie te zabawy słowem, które dają tyle frajdy, jednocześnie jakby przenosząc czytających do wyższego jednak poziomu najbardziej cenionych publikacji dla dzieci z lat, powiedzmy, 60. czy 30. Nie musicie się jednak obawiać o jakieś zramolenie, o nie, zero czołobitności i prawie brak dydaktyzmu (nie uwzględniając np. wiersza namawiającego do weganizmu, słusznego skądinąd ideologicznie, ale poezja to życie, a nie ideologia).

Osobne gratulacje należą się autorce ilustracji Mariannie Sztymie, która znakomicie wpasowała się w konwencję i atmosferę utworów Mueller, dzięki czemu całość jest po prostu najlepszą poetycką książką „dla dzieci” powstał w Polsce w ostatnich latach. Warto sobie ją porównywać z innymi, dobrymi skądinąd pozycjami, jednak nienapisanym przez prawdziwych poetów i niewydanymi przez wydawnictwa poetyckie – wtedy dopiero wyraźnie można zobaczyć ile dobrego robi czytanie poezji i jak wiele dobrego zrobiłoby dla całego rynku książek dla dzieci, gdyby ich autorki i autorzy oraz wydawcy więcej czasu spędzali nad wierszami.

PS

To nieprawda, że to pierwsza książka dla dzieci z Biura Literackiego – ma już 5 pozycji na swojej liście serii dziecięcej, m. in Jacka Podsiadło czy Piotra Sommera, a także znanej nam z innych wydawnictw Justyny Bargielskiego. Z jakiegoś względu ani jednej z tych książek nie mamy, ale to szybko się zmieni!

Może Ci się spodobać