Książki Iwony Chmielewskiej, polskiej ilustratorki która odniosła na świecie bezprecedensowy – nie licząc Mizielińskich – sukces, zajmują z połowę półki w pokoju naszych dzieci. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że jej kreska jest wyjątkowa, precyzyjna, czysta, ale też niepokojąca i działająca na wyobraźnię. Chmielewska ma dar rysowania uczuć i emocji – to trudne, albo wręcz niemożliwe, do opisania, ale kiedy oglądamy jej książki, wszystko może się zdarzyć. Jej najnowsza wydana w Polsce książka powstała we współpracy z pisarką Justyną Bargielską, autorką m. in. znakomitych “Obsoletek”. Książkę “Obie” wydało nowe wydawnictwo Jarosława Borowca Wolno – już historia jego powstania niesie w sobie jednocześnie smutek i odrodzenie. Borowiec odpowiada bowiem za sukces wrocławskiego wydawnictwa Warstwy (które wtedy zaczęło też wydawać ksiażki Iwony Chmielewskiej), ale na skutek dziwnych decyzji urzędników wrocławskiego Ratusza zrezygnował on z pracy w Warstwach i założył Wolno. Teraz już mu wolno 🙂 .
Wracając do “Obu” – jest to, jak zauważyła Katarzyna Kubisiowska w rozmowie z Justyną Bargielską dla “Tygodnika Powszechnego”, “opowieść o utracie wpisanej w kobiecy los”. Narratorka (tekst oczywiście napisała Bargielska, zilustrowała Chmielewska, autorki zadedykowały książkę swoim córkom, podejrzewam, że dzielą podobne doświadczenia) opowiada córce o tym co stało się po jej urodzeniu. By to zilustrować mówi o spotkanym w lesie dziku. Kiedy była dziewczynką, poszła szukać elfów, a spojrzała w oczy niebezpieczeństwu. Strach pojawia się i później, kiedy narratorka mówi córce o potrzebie chronienia jej i jednocześnie świadomości, że nie może tego zrobić, że jedyne, co może, to uczyć córki niezależności. I na tyle przygotować ją do wyjścia w las, na ile to możliwe. By wiedziała, że malarz pisze się przez “rz”, a ręce przed obiadem trzeba umyć mydłem, obie. Z tekstem, przedstawionym w całości na jednej stronie, a następnie rozciągniętym na resztę stron we fragmentach, współgrają ilustracje Chmielewskiej, na których zresztą pojawiają się i Bargielska, i Chmielewska i, zakładam, ich córki. Ilustracyjna opowieść też jest jakimś sposobem mądrego wyzwalania się – łącznie z tym, że bohaterka ilustracji wielkimi krawieckimi nożycami zdaje się przecinać czerwoną nitkę którą zszyta jest książka. Kiedy ma się do czynienia z tak świadomymi artystkami, nie może zdarzyć się pudło. Ich wspólna książka “Obie” to zadanie na lata, do czytania, do oglądania, do przemyśliwania. Po każdym jej przejrzeniu kłębią się w przeglądającym najróżniejsze emocje, które mimo tego znajdują jakąś spokojną przystań choćby na krótki czas.