Jakiś czas temu pisaliśmy o szczepionkach przeciwko ospie wietrznej, a niedawno okazało się że sami pominęliśmy ją u syna. Przekonani, że nasze dzieci były szczepione, na luzie podchodziliśmy do kolejnych informacji o ospie u znajomych. Do czasu kiedy Tolek nie wrócił z przedszkola cały w kropki.
Przez pierwsze trzy dni odkażaliśmy skórę fioletem wodnym, co stanowiło niejaką atrakcję i odwracało część uwagi od samej choroby. Później Tolek przestał się uskarżać na swędzenie i było już z górki. Choroba przebiegła bezgorączkowo, połykaliśmy jedynie Heviran.
3-letnia Kalina – po szczepieniu – przeszła ten okres zupełnie bez szwanku.