Skoro kina są zamknięte, warto spojrzeć wstecz, na klasykę. Z pewnością do tej najlepszej zaliczyć można średniometrażowy film Alberta Lamorisse’a „Czerwony balonik”, który szturmem zdobył serca widzów i krytyków, zdobywając w 1956 roku Złotą Palmę, nagrodę BAFTA, a nawet Oscara.
Średniometrażowy film Alberta Lamorisse’a „Czerwony balonik”
Historia przedstawia zadziwiająco ubogi Paryż lat 50. Miasto jest brudne, szare, zniszczone. W tej szarzyźnie wyróżnia się czerwony balonik, który Chłopiec (grany przez syna reżysera, Pascala; w filmie zagrała też jego córka Sabine) znajduje przywiązany do ulicznej latarni. Chłopiec zabiera go, a soczysty kolor przyciąga uwagę wszystkich, od nauczycieli niezadowolonych z rozpraszania klasy, po ulicznych łobuzów, pragnących zdobyć balon.
Ten jednak nie jest zwykły – sam wie gdzie chce latać, z kim przebywać a kogo unikać, dlatego sam decyduje się towarzyszyć chłopcu. Razem podróżują po mieście, narażając się nawet na niebezpieczeństwo. W ostatniej, kolorowej i plastycznej scenie (każącej się zastanowić jak oni to nakręcili?!) wszystkie balony Paryża łączą się, by razem odlecieć.
Taki film w trudnych powojennych latach musiał być znakomitym wytchnieniem i dlatego też warto go oglądać w czasie pandemii i powszechnej samoizolacji. Dostępny jest na CDA: https://www.cda.pl/video/940473fb.
Z ciekawostek warto dodać, że Lamorisse jest twórcą niezwykle popularnej planszowej gry strategicznej Risk (Ryzyko), a w połowie lat 60., kiedy nikt jeszcze nie myślał o Islandii jako celu turystycznych podróżny, nakręcił o tym kraju film dokumentalny, który można zobaczyć na YouTube: https://youtu.be/dCwDZkxbzls.
Zdjęcia z naszej podróży do tego niesamowitego kraju znajdziecie tutaj: https://www.fajnedziecko.pl/islandia/.