Nie tylko Mizielińscy – picturebooki dla dzieci

by fajnyrodzic

W ciągu ostatnich kilku lat małżeństwo Aleksandra i Daniel Mizielińscy odnieśli bodaj największy w świecie sukces spośród polskich ilustratorów i autorów książek (nie licząc może Jana Bajtlika, regularnie zapraszanego np. do Centre Pompidou czy Japonii). Ich „Mapy” można kupić w hipsterskich sklepach Nowego Jorku (sami widzieliśmy!), a książki z serii „Miasteczko Mamoko” są w wielu polskich domach.

Mizielińscy w Nowym Yorku

Mizielińscy w Nowym Yorku

 

Dla Mizielińskich przełomowy był 2011 rok, kiedy w wydawnictwie Dwie Siostry ukazało się „Miasteczko Mamoko”, niedługo później w tym samym wydawnictwie opublikowano „Mapy”.

Fajnedziecko.pl

Książki obrazkowe dla dzieci

Idea książki obrazkowej, która niejako z góry pokazuje duży wycinek miasta, w którym na każdym centymetrze ilustracji dzieje się coś innego, nie jest nowa. Prekursorem ilustrowanych książek w takiej formie (twarde, kartonowe strony, duży format i, przede wszystkim, duża przestrzeń przedstawiana na ilustracji, pokazującej wycinek miasta, parku, lotniska etc.) jest niemiecki ilustrator, urodzony w 1935 roku Ali Mitgutsch (chociaż przy tej okazji nie sposób nie przypomnieć malarstwa Pietera Breughla). Niemcy, naród o niezwykle plastycznym języku, po publikacjach Mitgutscha wymyślili nawet słowo określające taki rodzaj książki: Wimmelbilderbüchern. Pierwsza taka książka, „W mieście”, została wydana w 1968 roku, ale już kilka lat wcześniej Mitgutsch miał być zainspirowany do tej formy przez psychologa dziecięcego Kurta Seelmana.
W Polsce bardzo późno zaczęto wydawać książki Mitgutscha. Robi to wydawnictwo Tatarak, a polskie edycje są niemal stuprocentową kopią (format, karty) niemieckich oryginałów od Ravensburgera. W nasze ręce wpadła książka „Wiosna, Lato, Jesień i Zima”, wydanie niemieckie z 2007 roku, i dwie książki Tataraku: „1001 drobiazgów: Piraci” i „1001 drobiazgów: Na wsi”, chociaż dostępne są na polskim rynku także inne, m. in. debiutanckie „W mieście” czy „Nad wodą”.

Fajnedziecko.pl
Siła książek Mitgutscha polega na wspomnianej szczegółowości, przekrojowości przedstawianego planu. Możemy więc, jak w „Miasteczku Mamoko”, śledzić losy konkretnego bohatera bądź wielu z nich. Ponieważ na ilustracjach dzieje się bardzo wiele, chce się wpatrywać w nie długi czas. To jest świetna zabawa dla rodziców i dzieci – my długo przeglądamy te książki, bo opowiadamy też sobie o tym, co zwróciło naszą uwagę i dlaczego, wymyślamy dalsze losy albo przeszłość danych bohaterów. Właśnie dlatego, że w książkach nie ma tekstu (w „Piratach” jest kilka akapitów), nawiązujemy z dziećmi rozmowę, na własny sposób opowiadając sobie ilustracje. To fantastyczna forma lektury, ponieważ nie zakłada z góry założonego podziału na role: rodzic czyta, dziecko słucha. Przeciwnie, książki Mitgutscha wymuszają rozmowę na równej stopie, każdy może dodać coś od siebie.

Fajnedziecko.pl
Jest jeszcze jeden ważny aspekt towarzyszący tym książkom, i jest on sentymentalny. Książki, które omawiam, pożyczyło nam polsko-niemieckie małżeństwo. Mąż, Niemiec, wychowywał się na książkach Mitgutscha i, jak można się domyślać, darzy je sentymentem. I w taki sposób, także, można czytać (oglądać) te publikacje. Kiedy przeglądam „Na wsi”, na jednej rozkładówce widzę bardzo wiele zdarzeń: ktoś puszcza w sadzawce papierowe statki, ktoś ćmi fajkę na ławce przed domem, drogą na rowerze jedzie listonosz, mechanik wymienia dętkę w oponie traktora, chłopiec niesie mleko w kankach, pastuszek goni cielaki z witką wierzbową. Patrząc na to, uświadomiłem sobie, że te ilustracje wykonują pracę pamięci. Owszem, dla dzieci to po prostu plansza z wieloma bohaterami, ale dla dorosłych każde z poszczególnych zdarzeń (czy większość z nich) to jest jakieś wspomnienie. Sam pamiętam kuzyna pasającego owce, pamiętam noszenie mleka w kankach, pamiętam dziadko-wujka palącego fajkę przed domkiem na wsi, pamiętam listonosza na rowerze – patrzę więc na te plansze jak na własne wspomnienia z różnych czasów, ale zorganizowane tematycznie i na jednej przestrzeni. Jest nostalgicznie, z przyjemnością wracam do tych wspomnień z dzieciństwa.

Fajnedziecko.plFajnedziecko.pl
Trochę inaczej jest w przypadku „Piratów”, bo ciężko, żeby ktoś z nas pamiętał abordaże czy pojmanie przez piratów, ale wyróżniam tę książkę specjalnie, jako wyjątkowo zabawną i z trzech, które mamy, najciekawszą.
Oczywiście Mitgutsch nie jest jedynym twórcą rzeźbiącym w tej materii. Podobne książki wydaje Rotraut Susanne Berner (która zilustrowała książkę Toona Tellegena „Tato”, o której piszemy tutaj). Starsza od Mitgutscha o 13 lat, stworzyła cykl książek takich jak „Lato”, „Zima”, „Jesień”, „Noc”, czyli rozbiła pomysł Mitgutscha na kilka pozycji, nieco go modyfikując. Każda z nich ma tę samą liczbę stron, a na każdej rozkładówce widzimy to samo miejsce (dom, rynek miasteczka, dworzec), ale w innym czasie (inna pora roku, dnia) i, oczywiście, z zupełnie różnymi bohaterami. Te miasta ewoluują, dojrzewają razem ze swoimi mieszkańcami. Gdyby przyjrzeć się losom ich bohaterów, dostrzeżemy całkiem duże wycinki ich życia – w czterech książkach, które mamy (wydania niemieckie z 2010 roku, wyd. Gerstenberg), powtarzają się bohaterowie, dzięki czemu czujemy się, jakbyśmy oglądali porządny serial: są to postaci wielowymiarowe, mające życie emocjonalne, zawodowe, swoje hobby… Łatwo się zżyć z nimi i z miasteczkiem, które organizuje im życie. Przy okazji warto uważnie przyglądać się dosłownie każdemu centymetrowi ilustracji, bo dzięki temu zostaniemy nagrodzeni bogactwem nawiązań – np. w książce „Noc”, w miejskim domu kultury widzimy plakat z… bohaterem książki Maurice’a Sendaka „Tam, gdzie żyją dzikie stwory” (jednej z ulubionych książek naszych dzieci)!

Fajnedziecko.pl

 

Podsumowując: warto i należy czytać Mizielińskich, tym bardziej, że to rodacy, nie zapominając jednak, że ani nie byli pierwsi, ani nie są jedyni. Wimmelbilderbuch są fantastyczne, bo pozwalają na swobodną lekturę z dziećmi, bez podziału na role czytający-słuchający, można puścić wodze wyobraźni i pędzić, gdzie się chce (co z pomocą dzieci jest łatwe, bo dzieci, wiadomo, mają bogatą wyobraźnię). Niektóre z tych książek przywodzą na myśl wspomnienia z dzieciństwa, jeśli ktoś jest nostalgiczny – w sam raz. Są fajne także dlatego, że każda ilustracja może zawierać zagadki, które przeoczyliśmy za pierwszym czy drugim oglądaniem – a odkrywanie takich szczególików jest czystą przyjemnością.

Fajnedziecko.plFajnedziecko.pl

Może Ci się spodobać